Akamatsu kawarigi (pinus densiflora)

By 11 January, 2018Bonsaiwabisabi

sna ta – to kilkuletnie yamadori, które przez te kilka lat zdąrzyło się zregenerować i wypuścić nowe gałęzie – tym samym przygotować się na pierwsze formowanie. Wybranie frontu było bardzo proste, ponieważ oglądając roślinę ze wszystkich stron tylko jedna strona miała predyspozycje do uformowania bonsai.

Przez wiele lat chodzenia po górach i oglądania drzew w przyrodzie nauczyłem się, że to właśnie przyroda i natura kreuje najpiękniejsze drzewa.

W drzewach, z którymi pracuje staram się znaleźć piękno i wydobyć je poprzez formowanie. Najważniejszą rzeczą, która kieruje się podczas formowania to słuchanie drzewa, gdyż każde drzewo przeznaczone na bonsai ma swoje naturalne wartości, które zazwyczaj chce przekazać, należy tylko wsłuchać się w to, co ma do przekazania. Należy znaleźć balans pomiędzy zaawansowanymi technikami formowania, a tym, co ma nam do przekazania natura. Tak było i w przypadku tego drzewa. Mogłem zastosować spektakularne gięcia, zmniejszyć roślinę o połowę, zrobić niesamowitego bunjina z wielkimi połaciami shari i jin, ale zrobienie tego wszystkiego spowodowałoby zabicie tego, co posiadała ta sosna. To coś to naturalny charakter, naturalnie ułożone gałęzie, prosty pień tylko w dwóch miejscach skręcony (i właśnie to należało wyeksponować), naturalny balans rośliny skierowany w lewa stronę. Te wszystkie cechy chciałem zachować i uformować bonsai jak najbardziej odzwirciedlajacego drzewa w przyrodzie. Oczywiście nie zawsze staram się układać drzewa w jak najbardziej naturalny sposób, czasami pozwalam sobie na puszczenie wodzów fantazji i powstają tak zwane sosaku bonsai, ale o tym może innym razem.

Jak zwykle ważne jest rozpatrzenie wad i zalet każdego drzewa.

Zacznę może od wad (w nawiasach możliwości poprawienia tych wad), gdyż to one są zazwyczaj ciężkie do rozeznania, a poza tym pozwalają wychwycić dalszy przebieg formowania.

Pierwsza wadą była wielka rana po wyciętym pniu przy nasadzie drzewa (znaleźć taki front, aby jak najbardziej zakamuflować ranę, w przyszłości zrobić dużych rozmiarów saba oraz pociągnąć wyżej shari), drugą wadą było to, że wszystkie gałęzie w górnej partii były tej samej grubości (wyciąć gałęzie, które są proste i grube), ostanią wadą była gałąź, z której miała być formowana głowa przyszłego bonsai – również posiadała gałęzie znacznej grubości, ale bardzo krótkie (zastępowanie rok po roku grubych gałęzi gałęziami cieńszymi).

Zaletami była znacznych rozmiarów nasada pnia, (dlatego też nie można było by zrobić z tej rośliny bunjina) z drobnymi korzeniami blisko nebari (umożliwiało to przesadzenie rośliny do małej odpowiedniej donicy); fantastyczna dolna gałąź, która nadawała smaczku całej roślinie, (choć nie była to gałąź główna i wyrastająca do przodu, stanowiła główny punkt podczas formowania), zakręcony pień w górnej części rośliny oraz stara spękana kora.

Zdecydowałem o wycięciu gałęzi, która była zbyt gruba i nie pasowała do całej przyszłej kompozycji, pomimo tego, że wyrastała z bardzo poprawnego miejsca.

Oczywiście dla dodania dramatyzmu i wyeksponowania fajnego ruchu tej gałęzi zrobiłem z niej porostu jin. Po wycięciu gałęzi, które nie pasowały, prześwietleniu rośliny tak, aby maksymalnie doświetlić resztę pozostałych pączków na gałęziach przesadziłem roślinę do odpowiedniej donicy i zostawiłem w spokoju na rok.

Przed tym jednak opaliłem dość znacznie ranę na dolnej części pnia, dla uzyskania efektu postarzenia, oraz poprzez użycie odciągów wygoiłem w nieznacznym stopniu gałęzie, które za rok chciałem użyć podczas formowania.

Pozostawienie rośliny na rok po przesadzeniu pozwoliło mi na kontrolę przyrostów, gdyż miała pączki o niejednakowej sile. Przez rok pielęgnacji silne pączki wyciąłem w czerwcu, aby osłabić przyrosty, ale tym samym uzyskać rozkrzewienie, a pączki, które były słabe pozostawiłem bez przycinania.

Kolejnymi zabiegami było nawożenie rośliny oraz prześwietlanie z igieł. Tym samym wyrównałem siłę pąków i długość igieł w związku, z czym roślina była gotowa do formowania.

Podczas formowania i drutowania zawsze wycinam niepotrzebne pączki i gałęzie. Układam i jednocześnie decyduje o tym, które gałęzie, jeżeli nie siadają, zostaną usunięte, a które – choć niepotrzebne w przyszłości, teraz pozostaną na drzewie. Takich gałęzi staram się zostawić jak najmniej, aczkolwiek czasami są niezbędne.

Grube gałęzie, ponieważ są dosyć ciężkie do wyginania przy użyciu samego drutu i bez użycia, rafi (użycie dużej ilości drutu, rafia zawsze niszczy stara korę), drutuje tylko na tyle, abym mógł ułożyć drobne gałęzie a główne wyginam używając odciągów. Odciągi zazwyczaj mogę stosować bez wielkiej ingerencji w zdrowie rośliny, ponieważ zahaczam drut do wkręcanych bezpośrednio w pień lub gałęzie wkrętów lub gwoździ. Bardzo łatwo pracuje się odciągami, nie kaleczą rośliny oraz mogą pozostawać przez długi okres, co wiąże się z niezbędnym przedrutowywaniem rośliny w kolejnych latach.

Dokładne wydrutowanie gałązek z minimalną ilością pączków! – Zagęszczeniem pąków (potrzebnych tylko do nadania formy) i poustawianie na miejscach to już tylko efekt przemyślanej wcześniej formy rośliny. Jednak na tym etapie to nieustanne myślenie, gdzie i jakiej wielkości powinny być chmurki dla harmonicznego ułożenia całej rośliny.

Najtrudniejsza jak zawsze okazała się głowa, ale mając dostateczna ilość gałęzi zawsze można bez zbędnego plątania wybrnąć z trudnej sytuacji. Czasami są to tylko godziny i głowa wygląda dobrze, a czasami są to lata – jeżeli nie miało się dostatecznie dużej ilości gałęzi. W tej sośnie udało mi się uzyskać zadowalający efekt, ale zdaje sobie sprawę, że do dopracowania jest jeszcze daleka droga. Dla ciekawości dodam, że bardzo pomógł mi w wygięciu jednej gałęzi w samej głowie bardzo często opisywany w książkach ` jack`, ale ja osobiście użyłem go w życiu po raz drugi. Gdybym go nie miał, to co by było ……;-)).

Jeszcze jedna tylko podpowiedź – plątanie gałęzi dla szybkiego efektu nie ma większego sensu, ponieważ po rozdrutowaniu gałęzie się rozlatują, nie trzymają kształtu, a poza tym nie wyglądają estetycznie. A estetyka i piękno dopracowania to chyba właśnie sztuka, do której należy tylko dążyć.

bonsaimotorworld

Author bonsaimotorworld

More posts by bonsaimotorworld

Leave a Reply