“Marzenia się spełniają” – jeśli tylko usilnie będziemy dążyć do tego

By 17 January, 2018Bonsaiwabisabi

Zaczęło się to już jakieś dobre 6 lat temu na warsztatach bonsai u Włodka Pietraszko. Zawsze po warsztatach, gdy mniej zafascynowani sztuka bonsai uczestnicy opuścili szklarnie, ja i moi koledzy zostawaliśmy jeszcze kilka dobrych godzin, aby w spokoju porozmawiać o bonsai. Dla mnie bonsai w tym czasie było czymś tajemniczym, czymś niedostępnym, czymś, co cały czas siedziało w moim umyśle. Zastanawiałem się, jak można stworzyć coś tak pięknego i utrzymywać przez setki lat bez powiększania i z powodzeniem prezentować żywe okazy na wystawach. Pamiętam dokładnie ten moment, kiedy po raz kolejny rozmawiałem z moimi kolegami na temat tej niesamowitej wystawy w Japonii – Kokufu ten i stwierdziliśmy – “żeby, chociaż raz w życiu zobaczyć wystawę Kokufu, a kiedy się już to zrobi można by umrzeć bez żadnego zmartwienia “.

Teraz jestem już po obejrzeniu kilku razy z rzędu wystawy Kokufu. Co roku z niecierpliwością czekam na to wielkie wydarzenie, i zawsze, kiedy oglądam rośliny, które są wystawione przeżywam szok emocjonalny.

Moim wielkim marzeniem było zrobić i przygotować roślinę, która również znalazłaby się pośród tych wszystkich bonsai prezentowanych na Kokufu.

Przyjazd do Japonii okazał się kluczem do świata marzeń. Marzeń, które wydawałoby się są poza zasięgiem dłoni jednak w polu widzenia.

Nie raz mogłem oglądać a czasami nawet pracować w szkółce Oyakaty na roślinach, które były wystawiane w przeszłości na wystawie Kokufu. Wiedząc, że dotykam tak ważną roślinę starałem się dokładnie przestudiować wszystkie elementy, które sprawiły, że drzewko było tym właśnie wystawionym.

Chciałem w jak największym stopniu posiąść wiedzę, która pozwoliłaby mi stworzyć drzewko tak piękne i bliskie idealnemu bonsai, aby było godne wsiąść udział w Kokufu.

Kokufu ten to najważniejsza wystawa w Japonii, wystawienie na niej drzewka jest ukoronowaniem systematycznej i natężonej pracy oraz wiedzy każdego z twórców.

Tylko te najpiękniejsze i o największej jakości drzewka mogą przejść srogą selekcję. Komisja składająca się zazwyczaj z dziesięciu osób ( wybitni mistrzowie bonsai, znawcy sztuki i kultury japońskiej) wybiera co roku drzewka, które biedą mogły znaleźć się na wystawie oraz w specjalnym albumie fotograficznym upamiętniającym to wielkie wydarzenie.

Komisja bierze pod uwagę podstawowe elementy, najważniejsze cechy oraz szczegóły, które powinny istnieć w każdym drzewie, bonsai oraz kazari. W strukturze drzewa należy wymienić nasadę pnia ( korzenie, nebari), pień ( zwężenie pnia, ruch, międzywęzła, faktura), gałęzie ( układ, ramifikacja, dopracowanie, rozmieszczenie, faktura) odpowiednio dobrana donice ( kolorystycznie i stylowo), a w całym kazari ( balans, równowaga, harmonia, nagare, kolory, spójność).

Spójność całego kazari oraz jak największa liczba tych szczególnych elementów powoduje, że właśnie ta a nie inna roślina oraz całe kazari jest kwalifikowane na wystawę.

Bardzo trudno jest zestawić wszystkie elementy w całość i stworzyć project, który byłby bliski ideałowi “zasadom” panującymi w Bonsai.

Jednak Bonsai to sztuka i dlatego każdy, kto zna dostatecznie te zasady może stworzyć swoje kazari, gdzie wszystkie elementy znajdujące się w kazari są dowolnie wybierane przez twórcę.
Zaraz na początku mojego pobytu w Japonii i nauki w ogrodnictwie Oyakaty miałem możliwość pracy na sośnie, która po formowaniu stała się moim oczkiem w głowie. Dobrze się również złożyło, ponieważ ta sosna ( pinus densiflora) to mój ulubiony gatunek drzew, z których można formować bonsai.

Sosna ta, jak wiele roślin w Japonii, była już wcześniej formowana. Nie zawsze jednak efekt wieloletniej pracy idzie w parze z doświadczeniem i wiedzą. Dlaczego tak jest nie wiem, ale może właśnie dlatego artyści i styliści mogą pracować i tworzyć z roślin klientów.
Dla mnie ta sosna na początku, kiedy dostałem ją do stylizacji i uformowania z niej ładnego bonsai była poprostu kolejną z wielu w formie moyogi.
Nie dostrzegłem od razu w niej rośliny, która mogłaby być tą jedyną, szczególną.
Tak jak zawsze postępując, dokładnie obejrzałem roślinę ze wszystkich stron i zostawiłem w spokoju do kolejnego przemyślenia. Kiedy przyszedł czas, dokładnie w czasie wycinania nowych przyrostów ( koniec czerwca) mogłem po raz pierwszy znaleźć odpowiedni front rośliny ustawić pod odpowiednim kątem względem poziomu odniesienia i wydrutować gałęzie.
W tym czasie, kiedy przyjrzałem się drzewku zauważyłem, że sosna posiada niesamowite predyspozycje, aby być tym szczególnym. Stara, spękana faktura który z małym paskiem naturalnego shari w części tachiagari, piękny ruch pnia i dobrze rozłożone gałęzie powodowały, że drzewko miało świetlaną przyszłość przed sobą. Sosna miała wtedy 55 cm wysokości i należała do grupy dai bonsai. W tym rozmiarze sosna nie miała praktycznie żadnych szans, aby wziąść udział w wystawie. Dlatego najważniejszym elementem pracy było skompresowanie rośliny do rozmiaru, chuhin czyli do 45 cm maksymalnie i dopracowaniu formy i gęstości.
Tylko wielkość do 45 cm mogła zapewnić sośnie dobre miejsce pośród bonsai należących do grona sosen dwuigłowych o żeńskich cechach.

Sosna po pierwszym formowaniu. Gałęzie, które były mi zbędne, aby stworzyć bardziej kompaktową roślinę ( pierwsza lewa gałąź) wyciąłem od razu. Kolejne zbędne eliminowałem drutując poszczególne gałęzie idąc od samego dołu do góry i układając po kolei w pietra. Bardzo ważne było, aby ułożenie gałęzi oraz pączków było bliskie idealnemu rozłożeniu. Poza tym nie było mowy, aby jakiekolwiek gałęzie plątać, aby uzyskać efekt zagęszczenia. Dostateczne zagęszczenie pąków oraz drobnych gałęzi jak również wypracowanie wielkości igieł postanowiłem rozłożyć na kolejne lata.
Za pomocą jednego odciągu przyciągnąłem cala górną cześć rośliny bliżej pnia. Jednak było to niewystarczające, aby zmieścić się w rozmiarze chuhin. Sosna miała wtedy kolo 49 cm. tak wiec brakowało jeszcze kilku centymetrów.

Jeszcze raz zmieniłem ustawienie rośliny. Przechylenie rośliny bardziej w lewa stronę zburzyło równowagę. Cala korona znalazła się za bardzo po lewej stronie. Poprzez użycie kolejnego odciągu przymocowanego do wkręconego wkręta w pniu ( odciąg nie widoczny na zdjęciu – wewnątrz korony) zawróciłem cala koronę w prawa stronę uzyskując dobre ułożenie rośliny. W tym momencie ( jak na zdjęciu 3, 4) roślina miała 43 cm i była po pierwszych przyrostach od pierwszego formowania.
Dwa centymetry zapasu musiałem zostawić na nowe przyrosty, które miały zagęścić roślinę i nadać jej bardziej zwarty kształt.

Nie pozostało mi nic innego jak znaleźć odpowiednią donice, która by współgrała z cala rośliną. Podczas jednego wyjazdu z oyakata w poszukiwaniu kolejnych drzew do formowania odwiedziliśmy jego przyjaciela. Ku mojemu zaskoczeniu pośród wielu antycznych donic wypatrzyłem przepiękną antyczna donice. Od razu spytałem czy oyakata mógłby mi ja kupić ( uczniowie nie maja takiej możliwości, ale za zgoda mistrza jest to możliwe) chciałem, aby donica była jedna z rzadko używanych, aby miała w sobie to cos I nie była pospolita. Właśnie takie cechy miała ta donica, którą mogłem tylko sobie wymarzyć.
Donica zrobiona przez mistrza Koseiken jakieś 80 – 100 lat temu w niecodziennym owalnym stylu ( daen fukuro), o niewątpliwie żeńskich cechach ( donica o żeńskich cechach mogła być użyta tylko do tego bonsai) pokryta ciemna patyna, która określana jest japońskim słowem jidai w moim odczuciu doskonale komponowała się z sosna.

Wiosna 2004 roku roślinę przesadziłem do mieszanki akadamy, kiryu I fuji suna. Przepuszczalna mieszanka o niezbyt dużej pojemności wodnej oraz dobre nawożenie miały być sukcesem do bardzo szybkiego uzyskania nowych przyrostów I zagęszczenia się rośliny.
Chciałem, aby sosna była dopracowana w jak największym stopniu I w jak najkrótszym czasie. Dlatego założyłem ze z każdego nowego przyrostu ( z jednego paka) w ciągu jednego sezonu wegetacyjnego otrzymam po wycięciu przyrostu dwa kolejne. Oczywiście w ciągu jednego sezonu można uzyskać więcej przyrostów z jednego pąka jednak najbardziej pożądać to dwa przyrosty o takiej samej sile.


nowe przyrosty w sezonie wegetacyjnym, ale przed rozwinięciem się igieł

zeszłoroczny pęd z dwoma nowymi przyrostami o takiej samej sile

ten sam pęd po całkowitym usunięciu dwóch pędów, zdrowie i sile gałęzi można poznać po ilości wypuszczonych nowych pąków

bardzo silna gałązka z sześcioma nowymi pakami, w późniejszym czasie przeprowadzam selekcje i zostawiam tylko dwa o takiej sile jak pozostała w całym drzewie

wyselekcjonowane dwa pąki z takiej samej sile i długości igieł

Praca na pakach to klucz do wyrównania długości igieł, eleganckiego zagęszczenia oraz w przyszłości do bardzo ładnego rozłożenia drobnych gałęzi. Idealne rozłożenie gałęzi można porównać z rybim kręgosłupem lub delta rzeki.

Główna gałąź pierwszego rzędu rozkrzewiająca się w jednym miejscu tylko na dwie gałęzie poboczne drugiego rzędu, które rozkrzewiają się znów tylko w dwie gałęzie trzeciego rzędu ( I tak dalej ) aż do uzyskania zwartej zamkniętej chmurki.

widok z góry
widok z boku
widok od dołu

Przykłady poprawnego rozłożenia pąków i wydrutowania gałęzi.

Ostateczny efekt trzyletniej pracy. Sosna w grudniu 2005 roku przed przygotowaniem do wystawy.

Pozostało zdjąć odciągi i druty ( lepiej robić to na krotko przed wystawa, aby pień lub gałęzie nie zdążyły się odkształcić), wybielić shari I jin oraz ułożyć w jak najbardziej naturalny sposób mech.

Tradycyjne wystawianie roślin o wielkości chuhin, które dość rygorystycznie przestrzegane jest na Kokufu wiąże się z użyciem roślin pobocznych oraz uzupełniających.

Zazwyczaj komponuje się san ten kazari, do którego wchodzą trzy elementy.

Roślina poboczna, jaka chciałem użyć miał być grab koreański ( to mój ulubiony gatunek z roślin liściastych). Aby wstrząsnąć komisja I wzbudzić podziw grab musiał być jednym z nielicznych I mieć to „coś”.

Nie miałem zbyt dużo czasu ( bo tylko dwa lata) aby samemu wyprowadzić shohin bonsai. Jedynym rozwiązaniem było znaleźć w Japonii graba, którego mógłbym przez dwa lata doprowadzić do stanu, aby mógł dobrze komponować się z sosna.

Bardzo dobrze się złożyło, bo oyakata jest jednym z najznamienitszych shohinistow w Japonii. Przez ten fakt jego klienci w swoich kolekcjach maja zawsze jakiś materiał bonsai. Miałem niesamowite szczęście, ponieważ jeden z klientów chciał pozbyć się graba koreańskiego, który dla mnie był tym kolejnym wymarzonym drzewkiem.

Grab, którego dostałem w swoje ręce miał juz wyprowadzone główne gałęzie. Pozostała mi ramifikacja drobnych gałęzi oraz nadanie bardziej eleganckiej formy.

Po wycięciu niepotrzebnych gałęzi i wydrutowaniu formy przesadziłem graba do nowej mieszanki glebowej. Musiałem znów w bardzo szybkim czasie uzyskać bardzo dużo drobnych gałęzi, dlatego jak w przypadku sosny – słońce, woda, wiatr, nawóz, odpowiedni skład mieszanki ziemi oraz praktyka miały być mi pomocne w ramifikacji gałęzi.

Grab wiosna i jesienią w 2005 r. przed przesadzeniem do odpowiedniej doniczki oraz zima podczas przesadzania.
Znalezienie doniczki okazało się trudniejsze niż myślałem. Dopiero pod czas 31 Gafu ten znalazłem doniczkę. Stara chińska doniczka Kowatari, owalna z wywiniętym rantem w kolorze ciemnoniebieskim, nieco głębszą dodawała drzewku starości I majestatyczności oraz idealnie pasowała do całego kazari. Poza tym kolor ten miał jakby uspokoić kazari, wprowadzić oglądającego w stan uspokojenia, zespolenia się z przyroda, uczucia odprężenia. Chciałem, aby kazari było stonowane w kolorach I tylko roślinka uzupełniająca ( kusa ) miała być w kolorze uschniętej trawy ( wabi sabi) dla ożywienia i wniesienia nieco kontrastu do kazari. Oczywiście soczysta zieleń sosny oraz biała kora graba, jak również czerwona doniczka sosny oraz niebieska doniczka graba juz dobrze ze sobą współgrały i tworzyły kontrast jednak brakowało elementu, który przyciągnąłby wzrok choćby na chwile. Tym punkcikiem miała Bryc kusa.

Ostatecznym przygotowaniem kazari było skomponowanie roślinki uzupełniającej I dobranie odpowiednich stolików. W sezonie zimowy, kiedy właśnie jest wystawa kokufu bardzo ładnie prezentuje się jeden z wielu rodzajów paprotek. Właśnie taka kuse zrobiłem z myślą o kazari dwa lata temu. Sam kolor paprotki doskonale odzwierciedla porę roku i idealnie współgra z kazari. Dodatkowo dosadziłem malutka krzewiastą azalie, która pokazywała, że kusa to również żyjąca roślinka tylko w przejściowym sezonie. Kompozycja roślinki uzupełniającej to również bardzo ważny szczegół dobrze zestrojonego kazari. Biała doniczka kolorystycznie rozświetlała kazari. Poza tym smok na doniczce dodawał mistycyzmu. Doniczka ta to jedna z doniczek wykonanych przez mistrza Heian Yuusen I jest jedna z moich ulubionych, które posiadam w swojej kolekcji.

Kazari
Odpowiednio ułożone kazari to jeden z najważniejszych elementów na wystawie. Głównym elementem tego kazari jest sosna chuhin ( dai ), dodatkowym elementem jest grab shohin ( chu ) oraz element uzupełniający kusa ( sho ) . Nazwy oraz komponowanie kazari wywodzą się z innej ważnej sztuki Japonii a mianowicie ikebany.
Kompozycja musi być odpowiednio usytuowana na macie, odpowiedniej wielkości oraz odpowiedniego balansu. Wszytko opiera się na tradycyjnej regule trójkąta. Nie ma jakiś sztywnych zasad w komponowaniu kazari. Ważne jest, aby wszystko ze sobą harmonizowało i pozwalało odczuć różnorodność i zmienność w przyrodzie. Dlatego tylko doświadczenie I wiedza pozwala na stworzenie pięknego kazari.

kazari
Ostateczna wersja kazari. Stoliki w odpowiednim stylu oraz wielkości, ustawienie wszystkich elementów w odpowiednich odległościach to ostateczny efekt, nad którym pracowałem od trzech lat.
Bardzo się cieszę, że moje kazari spodobało się komisji sędziowskiej I zostało zakwalifikowane na tą prestiżową wystawę bonsai na świecie, jakim jest Kokufu ten.
Ostateczne zdjęcie ukazujące kazari znajduje się w albumie z 80 – tej edycji Kokufu ten. Dla mnie to największą pamiątką i ukoronowanie mojej 9 letniej pracy z bonsai. Mam nadzieje ze jeszcze wiele razy będę mógł pokazać szanownym czytelnikom moje prace.

bonsaimotorworld

Author bonsaimotorworld

More posts by bonsaimotorworld

Leave a Reply